Żadne zmaganie…
Żadne zmaganie nie przyprowadza
Listy Jeszuy
Syna do Ojca.
Żadna technika, żadna religia, żadna metoda, żadna asceza, żadna praktyka, żadna duchowa szkoła, żadna grupa modlitewna, żadna grupa rozwoju duchowego, żaden kurs, żadna medytacja, żadne książki, kompletnie i absolutnie nic, czego podejmujemy się na zewnątrz nas, by dojść do Boga, do Niego nie przyprowadza. Wszystko to jest nam potrzebne, lecz służy jednemu: żebyśmy w końcu zaprzestali własnego zmagania się, żebyśmy się zmęczyli poszukiwaniem, oczyszczaniem, polepszaniem, uświęcaniem i ciągłym zajmowaniem się sobą, badaniem stopnia swojej już prawie świętości lub, wprost przeciwnie, przeżuwaniem ciągle niewyleczonych ran i zranień i niewybaczonej ciemności. Jeszcze tylko jeden satsang, jeszcze tylko jedna medytacja, jeszcze tylko jedne rekolekcje, jedna modlitwa i już będę Boże gotów, żeby stanąć przed Tobą i przyjąć uzdrowienie…
Nie, nie będę. Nie będę wówczas gotowy. Gotowy jestem już TERAZ. Jestem gotowy, bo nie dbam już o gotowość. Jestem gotowy, bo już niczego nie badam, niczego nie oceniam i nic, kompletnie nic nie wiem i nie mam potrzeby, żeby wiedzieć. Po prostu jestem. Oddycham. Jestem. Przyjmuję ciszę, oddech, obrazy, dźwięki, wydarzenia i słucham, słucham, a cisza staje się Obecnością, żywą, łagodną, kojącą, otulającą. I to wystarczy. I nawet jak znów wyjdę na zewnątrz, to wiem już, jak wrócić w objęcia tej melodyjnej Ciszy, bo ona nigdzie nie odchodzi: jest i czeka, i wie, że nic nas nie rozdzieli.
Nic na zewnątrz nie przyprowadza Syna do Ojca. To Syn budzi się w Ojcu, bo głębia przywołuje głębię, i nic więcej już nie ma.
Twej podróży nie ma.
Listy Jeszuy
Zawsze spoczywasz we Mnie,
zawsze trwasz we Mnie.
To, co jest jedyną Rzeczywistością, mieszka w tobie
jako sama twa dusza i jest twoim sercem,
i może być prawdziwie poznane.
Cisza jest progiem tej Bożej mądrości.