A światłem ci będzie Chrystus…

Opublikowane przez Marek w dniu

clouds
Photo by Brett Sayles on Pexels.com

Obudź się, śpiący, i powstań z martwych, a światłem ci będzie Chrystus.

Ef 5,14

Powiedziałem kiedyś, że „zawsze jestem z wami” i dokładnie to miałem na myśli. Nigdy naprawdę nie opuściłem tego wymiaru, choć naprawdę uwolniłem każdą myśl czy przekonanie, że koniecznym jest posiadanie ciała. O tak, przekroczyłem przestrzeń i czas, i właśnie dlatego nie jestem ograniczany zasadami, postrzeganiem, paradygmatem, który wydaje się czasami rządzić waszymi umysłami.

Lecz ponieważ zostało to osiągnięte i spełnione we mnie, oznacza to, że z konieczności musiało zostać spełnione w tobie. Albowiem to życie, którym żyjesz, to życie, które wydaje się być tak różne od życia innych, w ogóle nie jest różne – dobrze się nad tym zastanów. Ono nie jest różne od życia, które mnie zostało dane w tym świecie.

Albowiem twe życie ma jeden tylko cel i zaprawdę jest nim wybudzenie się z ostatniego śladu postrzegania, że kiedykolwiek byłeś, czy w ogóle mogłeś być oddzielony od Boga. Wybudzenie się ze snu, że mógłbyś być czymś mniej niż obecnością i rzeczywistością Miłości. Wybudzenie się ze snu, że jest w świecie cokolwiek, co może cię skrzywdzić, czy odebrać ci jakąkolwiek rzecz wokół ciebie. Wybudzenie się z umysłu rządzonego zwątpieniem, lękiem i może nienawiścią do samego siebie. Przebudzenie się do prostoty faktu, że w rzeczywistości jedynie możesz być obecnością Miłości. A sprzeczność rządząca umysłem wygasa, gdy prawdziwie rozumiesz, że bycie obecnością Miłości jest jedyną rzeczą, którą jesteś naprawdę w stanie być, którą jesteś naprawdę w stanie czynić.

Poddanie więc czy zaniechanie próbowania bycia czymkolwiek innym niż Miłością, otwiera w tobie poczucie pokoju i miejsce wielkiej mocy. Miejsce mocy, która już dłużej nie pozwoli ci tolerować błędów umysłu. Już dłużej nie pozwoli ci tolerować tego, co można by nazwać nadużyciem popełnionym na tobie przez niepoczytalny umysł czy niepoczytalny świat i będziesz wiedział, że jesteś wolny jak wiatr, zaprawdę wolny, aby pozbierać swe rzeczy i pospiesznie się udać gdzieś indziej, ponieważ tak dyktuje ci serce.

Zaprawdę jesteś wolny, aby wybrawszy zawód i pracę, po dwudziestu latach obudzić się pewnego ranka i powiedzieć: „Ojej, to nie o to chodzi. Żegnam”. Zaprawdę jesteś wolny, wystarczająco mocny, aby spojrzeć na szaleństwo świata, jakie przejawia się pozornie wokół ciebie, czy nawet, gdy przejawia się w twym własnym umyśle, i zacząć się z niego śmiać – nie drwiąco, nie poniżająco, lecz śmiać się, ponieważ niczym ci ono nie zagraża.

The Early Years: Freedom and Forgiveness

Discover more from

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading