Jezus u Nowaków, czyli recenzja bez recenzji

Opublikowane przez Marek w dniu

Obraz  StockSnap z  Pixabay

Pozwól, pozwól.

Bądź, bądź.

Jesteś, jesteś.

Po prostu.

Kochamy Was,

Amen.

Jeszua, Droga do Boga, Tôma

Tęsknotę twego serca tylko Ja utulę. Tylko we Mnie jest twój pokój i radość.

Moja Miłość cię woła i wzywa, w niej twoje odpocznienie, sens twego istnienia…

Dziecko Moje, nie szukaj potwierdzenia słów Moich w Piśmie Świętym, gdy Ja jestem przy tobie. Gdy Moja żywa obecność otacza twoje serce i tuli je do Mojego Serca.

Bądź otwarta i spragniona(,) i w ciszy wchłaniaj Miłość Moją.
Ta chwila jest święta i nie trzeba jej zakłócać jakimkolwiek poruszeniem twoim.”

Jezus, Słowo pouczenia, Alicja Lenczewska

Jezus u Nowaków – cztery reakcje

Wyobraźmy sobie sytuację, że wpada do nas Kowalski, sąsiad spod 6 i mówi z wypiekami na twarzy: „Panie Marku, choć pan szybko, na czwartym piętrze u Nowaków siedzi Jezus. Przyszedł, zapukał, wpuścili Go. Siedzi pije kawę i rozmawia z Nowakiem. Dzieci, cała siódemka siedzą wkoło, a Nowakowa nie rozmawia tylko płacze, cały czas. Chodź Pan szybko… nie, bez żony, panie, one tylko płaczą. Choć Pan, zapytamy o koronawirusa, o PiS i PO, może w końcu się dowiemy prawdy, kto nas robi w balona.”

Pierwsza reakcja zdrowego „rozsądnego” człowieka jest taka, że Kowalskiego się pyta, co on na tej kwarantannie wciąga. Drugą reakcją, jeśli Kowalski jednak okazuje się być trzeźwy, a twierdzi, że widział Jezusa osobiście, może być nagły przypływ lęku, że może to prawda i wówczas co? Wszystko idzie w kubeł. Przecież ten Nowak to kawał prostaka, jeśli do niego przyszedł Jezus, to świat stoi na głowie. Ludzie porządni, chodzą do kościoła, na pielgrzymki i nic, a takie byle co….niewykształcony, siódemka dzieci, żona ciągle w garach, zaniedbana, nieoczytana..….

Trzecia możliwa reakcja, to tryb egzorcyzmowo-duchowy. Ubieram się i idę na skargę do proboszcza, albo do pastora, albo innego mistrza i guru, jeśli nie chodzę do kościoła, tylko do aszramu.  Możliwe, że sięgnę po Pismo Święte lub inne święte księgi i zanurzę się w prawdziwej duchowości, byle tylko odgonić te bzdety o ponownym przyjściu Jezusa.

Czwarta możliwa reakcja, to ubranie się i pójście do Nowaków. Tam może się okazać, że Jezus właśnie wyszedł, minęliśmy się z Nim. Może się okazać, że Jezus jest, ale nie wygląda jak Jezus i mówi jakoś tak, że nic z tego nie rozumiem. Może się w końcu okazać, że to jest Jezus i usiądę koło Nowakowej i też będę płakał, tak jak nigdy w życiu jeszcze nie płakałem, wyrzucając z siebie wszystko, co się nagromadziło przez lata.

Dylemat wiarygodności

Nasz ludzki umysł i tak zwany zdrowy rozsądek staje przed dylematem wiarygodności przesłań przekazywanych  wprost od Jezusa.  Czy to rzeczywiście Jezus mówi do tej osoby? Dlaczego mówi do tej, a nie do innej? A czy już wydano certyfikat autentyczności? A dlaczego do mnie nic nie mówi? Przecież ja….ja rozumiem, że Paweł z Tarsu, że inni Święci uznani przez Kościół, ale żeby zwykły młody człowiek, ojciec dwójki małych dzieci, wykształcony, choć nie pracujący w swoim zawodzie?!

Fatamorgana ukryta – wszystko na opak

Droga do Boga spisana przez Tômę, młodego człowieka z Wrocławia, zawiera słowa Jezusa, Jeszuy, jak brzmi jego aramejskie imię, i jak sam lubi być nazywany. Droga do Boga w dwutomowym wydaniu to rozmowa Jeszuy z nami, z każdym z nas. Jeszua obrał formę wykładów, których w sumie jest 36, 18 wykładów w pierwszym tomie i 18 wykładów w drugim. 

Jeszua/Jezus przychodzi do nas ponownie i nieustannie. Przez wielu posłańców, których znamy i nie znamy, i o których nigdy nie usłyszymy. Jeszua nie wskazuje tylko na jedną, jedyną formę przesłania. Bo takowej nie ma. Jest tylko Prawda poza słowami i koncepcjami. Jeszua nie zważa na zdrowy rozsądek ludzkiego ego. Przychodzi wbrew niemu, gdyż wie, że ego ze swoim zdrowym rozsądkiem nie istnieje, jest zwykłą fatamorganą, która ciągle trzyma człowieka na wystarczającą odległość, z jakiej fatamorganę można pomylić z rzeczywistością. 

Jednak Jeszua przychodzi ze strony, z której wszystko widać na wskroś – fatamorgana jest fatamorganą i niczym więcej, mgiełką cieniutkiej warstewki myśli produkowanych przez ludzki umysł, który uwierzył w oddzielenie od Boga. Jezus patrzy na nas od Środka, z Boga na Boga, bo Bóg JEST. My, egoholicy, patrzymy na świat oddzielenia z klatki tożsamości utkanej przez ego, przez fałszywe ja, przez starego człowieka i wierzymy, że to jest prawda. Fatamorgana staje się dla nas rzeczywistością, a Rzeczywistość staje się dla nas fatamorganą. Wszystko jest więc na opak. 

Każde pismo natchnione przez Boga…

W Drodze do Boga Jeszua przychodzi z drogą do Boga do każdego z nas. Każdego bez wyjątku, choć Jeszua wie, że tylko pewna grupa jego braci i sióstr usłyszy Jego wołanie w tej właśnie formie i przez ten kanał. Ale nie ma to znaczenia, bo nikt nie zostanie pozostawiony w samotności zagubienia i każdy w końcu, gdy będzie już gotowy, zmęczony cierpieniem i udawaniem, że żyje, sięgnie po taką formę, taką książkę, taką drogę, która zaprowadzi go do Domu.

Wiele jest dróg, wiele jest form, wiele jest przesłań, wielu jest posłańców, ale Jeden JEST BÓG i każda forma, jaką On wybiera łączy nas wprost ze Źródłem. „Każde pismo natchnione przez Boga jest przydatne do nauczania…” (2 Tym 3,16)

Czas na duchową dojrzałość

W Drodze do Boga Jezus przychodzi mówiąc:

 Czas przejść do kolejnego etapu, czas na duchową dojrzałość. 

Tyle już się naczytaliście, namodliliście, najeździli na różnego rodzaju rekolekcje, warsztaty, spotkania. Ale już dość. Teraz zostań w domu i przyjmij Prawdę o Sobie. W końcu przyjmij Prawdę. Nie czytaj o niej, nie rozprawiaj, nie pisz na blogu, lecz PRZYJMIJ JĄ. Zaprzyj się siebie i przyjmij Prawdę w pokorze. Już czas. Już najwyższy czas. 

Droga do Boga nie jest ciekawą lekturą, którą miałbym polecić, jak poleca się dobrą książkę. Nie, to w ogóle nie jest lektura, to jest zbawcze wyzwanie dla naszego ego, dla naszego małego ja, które zawsze wie lepiej, które chce Boga, ale na swoich warunkach:  w tym kościele, w tym objawieniu, w tym aszramie, w takiej a nie innej formie, w takiej a nie innej grupie ludzi, tych lepszych zwłaszcza, którzy wiedzą więcej i lepiej.  

Droga do Boga jest przesłaniem Jeszuy, które czeka na tych z nas, którzy czują, że nadszedł czas na duchową dojrzałość. Droga do Boga jest przyjściem Jeszuy do każdego z nas, bo w przeciwieństwie do naszych wyobrażeń i symbolicznej wizyty u Nowaków, Jezus przychodzi nie do wybranych, lecz do każdego. Mówi do każdego, rozmawia z każdym i KOCHA KAŻDEGO Z NAS, BEZ WYJĄTKU. I tylko od nas zależy, czy chcemy zacząć Go słuchać w Sobie, dopuścić Jego Obecność, przyjąć Jego Pokój, który przekracza wszelkie ludzkie pojmowanie. 

Cisza serca i działanie

A w tym wszystkim w ogóle nie chodzi o osiąganie czegokolwiek, o wielkie słowa, o dzielenie się każdym doznaniem, o rozpoczynanie akcji i wielkich działań. Przede wszystkim chodzi o ciszę serca, o zatopienie się w Pokoju, w błogości Pokoju, by móc w końcu usłyszeć: 

 „Wstań i idź, i czyń to, co Ja lub jeszcze większe rzeczy. Lecz pamiętaj wszystkie one będą czynione przez Boga, bo sam z siebie nic uczynić nie możesz.”

I będą to rzeczy wielkie, tak jak wielkość rozumie świat, i rzeczy małe, tak jak rozumie je świat. Ale dla sługi pełniącego Wolę Boga w łasce poddania się, nie będzie żadnego rozróżnienia na „wielkie” i „małe”,  niezależnie, czy będzie uzdrawiał i wskrzeszał, czy też będzie żył zwyczajnie niezwyczajnym Życiem, może jako listonosz, może jako rolnik, może jako dyrektor firmy, a może jako matka samotnie wychowująca dziecko, albo aktorka, albo sekretarka, albo pielęgniarka, albo prezes, albo sprzątacz lub sprzątacza, a może jako nauczyciel albo naukowiec. 

Chodź już do Domu…

I wówczas ten czas i problemy świata staną się jedynie scenografią teatru jednego aktora – oddzielonego małego ja – aktora, który w końcu zaczyna rozumieć, że jego czas się kończy, zaczyna widzieć i czuć, przede wszystkim czuć, że sztuka dobiega do końca, jeszcze tylko kurtyna pójdzie z dwa razy w górę na bis, ale już światło rozświetli widownię i wszystko wyjdzie na jaw, że ten teatr jest umowną zabawą, że król i żebrak niczym się od siebie nie różnią. Nie ma potrzeby więc, by coś ukrywać, by czegoś bronić, by coś atakować, by coś wyjaśniać, żeby, w końcu, mieć rację. Bowiem, każdy na kogo spojrzą moje oczy będzie mi bratem i siostrą, będzie mną, a ja będę nimi.

A lekkość wówczas doświadczana będzie unosiła nas do Nieba, ot tak, delikatnie, łagodnie. A to tylko Bóg robi za nas ten ostatni krok. A my będziemy wiedzieć, że nawet, gdy znów upadniemy, gdy znów przywdziejemy gorset ciężkości ego, to tylko na chwilę, na jedną krótką chwilę zapomnienia, która się skończy, jak wszystko, co doczesne. A Bóg jest i czeka, i będzie czekał, wraz z Jeszuą i wszystkimi Świętymi, i nigdy nie przestaną czekać i wołać łagodnie:

Chodź już do Domu, umiłowane dziecię. Chodź już do Domu.

Discover more from

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading